sobota, 31 maja 2014

Fabryka Świec Light - podgrzewacze i woski

Hej !

Jak wiecie jakiś czas temu dokonałam zakupu wosków zapachowych i podgrzewaczy z Fabryki Świec Light. Byłam ich bardzo ciekawa, bo słyszałam o nich na YT od innych dziewczyn. Jako miłośniczka wosków z Yankee Candle postanowiłam spróbować również czegoś innego. Od razu chciałabym wspomnieć, że są to produkty Polskie ;)



Najpierw chciałabym opowiedzieć o tym, co kupiłam.

Zdecydowałam się na zamówienie przez allegro (podam Wam wszystkie linki pod koniec postu). Tak wyglądało moje zamówienie. Zdecydowałam się na 6 opakowań z podgrzewaczami oraz na 4 woski. Paczka przyszła w nienaruszonym stanie. Wszystko było zapakowane w kartonowe pudełeczko.

Zacznę od opisania podgrzewaczy. Jedno opakowanie zawierające w sobie 6 sztuk kosztuje na allegro 1.69 zł, co uważam jest świetną ceną. Coś co zauważyłam u wszystkich tych tea lightów, jest to zapach, który pod koniec palenia w każdym jest podobny - bardzo przyjemny i delikatny.













Oto podgrzewacze które zakupiłam. Wszystkie jeszcze przed zapaleniem mają bardzo ładne zapachy. Powiem trochę o każdym z nich. Summer Meadow jest jednym z zapachów, który niezbyt przypadł mi do gustu. Pachnie trochę zbyt mocno przed zapaleniem, ale po zapach jest o wiele delikatniejszy. Floral shop ma typowo kwiatowy, delikatny zapach, nawet go polubiłam. Grandma's cookies, tych podgrzewaczy jako jedynych jeszcze nie paliłam. Ale jak na razie zapach jest rzeczywiście jakby ciasteczek, może pierniczków... Spring breeze jest jednym z moich dwóch ulubionych jeśli chodzi o podgrzewacze. Ewidentnie wyczówam w nim trochę gruszkę ;p Drugim ulubieńcem jest Freesia, która również pięknie pachnie, ani trochę dusząco. Ostatnim zapachem jest Violet,czyli fiołki, które mają delikatny ale wyczuwalny kwiatowy zapach.
Wszystkie podgrzewacze paliłam po 3 sztuki na raz. Zapach każdego wydaje mi się jakby podobny ale jednak bardzo ładny;) Mimo to nie wiem, czy akurat na podgrzewacze się następnym razem skuszę, kiedyś na pewno ale nie wiem czy przy następnym zamówieniu ;)

Teraz trochę o woskach.









Zdecydowanie następnym razem gdy będę zamawiać z tej firmy postawię na woski. Jeden wosk kosztuje 1.55 zł. Jak dla mnie są one o wiele lepsze niż podgrzewacze. Mają bardziej intensywny zapach, może po jakimś czasie już odrobinę duszący ale tylko minimalnie. Na początku chciałabym powiedzieć, że woski są zapakowane w folię, na której są malutkie dziurki w niektórych miejscach, ale to w niczym nie przeszkadza;) Sam wosk jest dość twardy i żeby go odłamać, musiałam używać noża, ale mi to nie przeszkadzało. Creme Brulee najmniej przypadł mi go gustu. Pachnie rzeczywiście jak słodki deser ale wyczuwam tam trochę sztuczności. Blackberry jest natomiast moim ulubieńcem ! Polecam ten zapach spróbować każdemu ;p Pachnie jak słodka, dojrzała jeżynka, jest intensywny ale nie za bardzo i wystarczy odrobina żeby unosił się ładny zapach. Coffee jak dla mnie pachnie jak cappuccino, jest to drugi z moich ulubionych zapachów. Zapach Raspberry jest też nawet ładny, ale mógłby być odrobinę lżejszy i trochę bardziej malinowy ale bardzo ładnie pachnie owocami ;)


Linki do sklepów:

Strona internetowa (Można zamawiać je też na stronie)

Fabryka świec Light ma do zaoferowania również inne rodzaje świec. Od takich w szklanych słoiczkach, przez zwykłe świece na przykład do dekoracji stołu, olejki zapachowe oraz ciekawe świeczki pływające;p Polecam Wam zajrzeć na te stronki, może akurat się na coś skusicie ;)

Pozdrawiam, Magda;)

poniedziałek, 26 maja 2014

Majowi ulubieńcy

Hej !

Zbliża się koniec maja, więc przychodzę do Was z ulubieńcami tego miesiąca. Nie mam tego jakoś bardzo dużo, raczej tyle co zwykle ;)

KOLORÓWKA




Jak zawsze zaczynam od kolorówki. W tym miesiącu do makijażu twarzy używałam kamuflażu z Catrice w odcieniu 01, który kupiłam na promocji w Naturze -40%. Dużo dobrego o nim słyszałam i muszę przyznać, że jest świetny. Uważam, że podkład na mojej twarzy jest obowiązkowy, żeby ujednolicić moją cerę. Teraz jednak zdarzają się dni, że nakładam tylko ten kamuflaż na niektóre miejsca bez użycia podkładu. Nie kosztuje on dużo, bo 12.99 zł za 3 g. Jest to świetny kosmetyk i zastanawiam się dlaczego wcześniej po niego nie sięgnęłam..
Na moich ustach najczęściej w maju lądowała pomadka z Rimmela z serii Moisture Renew w odcieniu Let's Get Naked (nr. 705). Na tą pomadkę czaiłam się dość długo. Nie wahałam się gdy była promocja -49%. Daje bardzo ładny, delikatny kolor na ustach, ma lekko błyszczące wykończenie. Czy nawilża usta? Nie jakoś specjalnie ale też ich nie wysusza. Na zdjęciu kolor jest przekłamany, bo w rzeczywistości jest delikatniejszy. Koniecznie zobaczcie sobie ją gdy będziecie przy szafie Rimmel ;)
Ostatnia z kosmetyków kolorowych będzie kredka z Lovely, połyskująca w cielistym kolorze. Idealnie nadaje się u mnie do rozświetlenia kącika oka, chociaż minimalnie wchodzi w załamania. Uzywałam jej w maju prawie codziennie i podejrzewam, że długo ze mną zostanie.

PIELĘGNACJA





Pielęgnację chciałabym zacząć od masełka z Nivea karmelowego. Występuje ono w mojej pielęgnacji nie tylko zimą ale i każdą inną porą roku. Bardzo fajnie nawilża mi usta i pozostawia długo natłuszczoną warstwę. Do tego prześlicznie pachnie ;p
Na temat tego kremu do rąk z Deba BioVittal z olejkiem migdałowym mogłabym mówić i mówić. Jest to według mnie krem idealny. PRZECUDNIE pachnie i szybko się wchłania (co u mnie jest najważniejsze przy kremie) i do tego bardzo fajnie nawilża. Niestety jest już teraz przynajmniej dla mnie niedostępny. Kupiłam na szczęście dwa opakowania. Można go było dostać w Biedronkach za jedyne 3.99 zł.
Następny jest szampon do włosów suchych z Dove. Nie byłam jakoś przekonana do szamponów z tej firmy, do tego tym bardziej bo nie mam suchych włosów ale dostałam go od chłopaka więc, postanowiłam go zużyć. Pozytywnie mnie zaskoczył, ponieważ powoduje, że moje włosy są miękkie, nawilżone i bardzo fajnie się układają
Ostatni ale nie najgorszy będzie suchy szampon Batiste, którego używałam do odświeżenia grzywki. Sprawdza się do tego świetnie. Nie zostawia na moich włosów białego osadu, a jeśli już to łatwo da się go wyczesać. Gdy się skończy (co pewnie nie nastąpi szybko) na pewno kupię kolejne opakowanie. 

ZAPACH


W tym miesiącu chciałabym Wam pokazać dwa zapachy. Są to oczywiście woski z Yankee Candle. Jeden jest o zapachu Garden Sweet Pea, o którym pisałam już na swoim blogu tutaj. Był on najczęściej palonym zapachem w te cieplejsze dni. Natomiast Paradise Spice paliłam wieczorami albo gdy było odrobinę chłodniej. Jest to również przepiękny zapach. Czuć tam banana i delikatnie przyprawy. Napiszę o nim niedługo notkę ;) 

JEDZENIE


W tym miesiącu prawie codziennie jadłam jogurt z firmy Danone o smaku biszkoptowym. Uwielbiam go. Jak mi coś zasmakuje to mogę to jeść w kółko i w kółko ;p Tym razem padło na ten jogurt.

NAPÓJ


Tym razem nie będzie to nic wymyślnego, tylko woda. W maju porzuciłam wszystkie soki i herbaty na rzecz wody. Mogłabym ją pić do wszystkiego i o każdej porze. Na zdjęciu jest akurat woda, którą kupiłam przed wfem.

INNE


Nie wiem czy mówiłam Wam kiedyś o Tangle Teezer, który mam od ponad pół roku. Jest to świetna szczotka! Może nie całkiem nie wyrywa włosów ale wyrywa ich zdecydowanie mniej. Super rozczesuje moje włosy, nie szarpiąc ich, czy są mokre czy suche ;)


Jest to kolejny ulubieniec tego i poprzednich miesięcy. Jednak w obecnym miesiącu grałam w to najczęściej. Chyba każdy kojarzy grę Minecraft ;p Na początku nie rozumiałam jej fenomenu. Jednak gdy zaczęłam grać na tym serwerze i rozmawiać z ludźmi grającymi tam zrozumiałam co takiego w tym jest. Sky Warsy to jedna z gier na tym serwerze, która mega wciąga;p Często gram w nią z chłopakiem i z innymi znajomymi, jest to fajny sposób na odstresowanie się i zapomnienie o wszystkim innym ;) Polecam wszystkim ten serwer, jest tam też wiele innych opcji gry;) Od razu mówię, nie jestem osobą, która znałaby się na tych wszystkich grach komputerowych ;) 
A może ktoś oprócz mnie miał do czynienia z tą grą? ;p 

Dajcie znać, czy mamy jakichś wspólnych ulubieńców;p

Pozdrawiam, Magda ;)

czwartek, 22 maja 2014

MUA Eyeshadow Palette Undress Me Too

Hej !

Chciałabym Wam opowiedzieć trochę o palecie cieni z Makeup Academy Undress Me Too, którą około miesiąc temu zakupiłam na stronie Minti Shop. Jak już zauważyliście kupiłam już trochę rzeczy z tego sklepu i bardzo Wam go polecam ;) Zapłaciłam za nią 20.99 zł, co uważam za dobrą cenę za tak fajny produkt.



Chyba każda z Was wie jak wygląda ta paletka ;p Jeśli chodzi o opakowanie, jest ono lekkie i dość dobrze wykonane. Jeszcze jej nie miałam na żadnym wyjeździe więc nie wiem jak się sprawdza w takich warunkach. Paletka zawiera 12 cieni w kolorach neutralnych. Każdy z cieni ma średnicę 2 cm. Do paletki dołączony jest też dwustronny aplikator do cieni, którego nie używam, chyba, że sporadycznie.




Powiem Wam teraz kilka słów o każdym cieniu z tej paletki. 
1. Naked - jest to cień matowy, jak widać ma odcień neutralny, w kolorze naszej skóry. Wydawało mi się, że będzie on służył mi jako zwykły bazowy cień, ale niestety, nie jest on prawie w ogóle napigmentowany. 
2. Devotion - cień perłowy. Jak dla mnie jest to typowy złoty kolor. Bardzo dobrze napigmentowany.
3. Shy - cień perłowy - jeden z moich ulubionych cieni. Idealnie nadaje się na środek powieki. Jest to cień bardzo jasny wpadający odrobinę w srebrny kolor. Dobra pigmentacja.
4. Fiery - cień perłowy - najbardziej przeze mnie używany. Jest on podobny do devotion ale wpada trochę bardziej w stare złoto. Bardzo dobrze napigmentowany.
5. Lavish - cień matowy. Prawie go nie widać na powiekach. Ma bardzo słabą pigmentację i w ogóle go nie używam.
6. Dreamy - cień perłowy. Jest on pomieszaniem ciemnego złota, brązu i może odrobiny wojskowej zieleni. Pigmentacja bardzo dobra.
7. Tranquil - cień perłowy. Jest to cień złoty, ale bardziej stonowany niż 2 i 3. Bardzo dobra pigmentacja.
8. Explosed - cień perłowy. Jest to ciemno srebrny kolor o bardzo dobrej pigmentacji.
9. Reveal - cień perłowy. Jest on w kolorze jasno szarym, połyskującym na srebrno z bardzo dobrą pigmentacją.
10. Wink - cień perłowy. Zupełnie nie wiem jak opisać ten odcień... Ma dobrą pigmentację.
11. Obsessed - cień perłowy. Ma ciemnobrązowy kolor i jest najmniej połysujący ze wszystkich perłowych w tej paletce.
12. Corrupt - cień matowy. Jest to typowy czarny cień, który jako jedyny z matowych jest dobrze napigmentowany. 
Kolory tych cieni podawałam Wam na podstawie swatchów :)

Ogólnie jak widzicie w tej paletce jest 9 cieni perłowych (ładnie połyskujących) i 3 matowe. Cienie można bardzo dobrze ze sobą blendować. Można zrobić nimi makijaż dzienny i wieczorowy. Podobno jest to odpowiednik paletki Naked 2 z Urban Decay ale ja niestety nie mam porównania.
Wydaje mi się, że jest to idealna paletka dla osób zaczynających swoją przygodę z makijażem.

Miałyście do czynienia z tą paletką? Używacie z niej wszystkich cieni, czy macie jakieś ulubione?;)

Pozdrawiam, Magda;)

piątek, 16 maja 2014

Dolce Latte - maska do włosów

Hej !

Dawno już nie było u mnie recenzji kosmetyków więc dzisiaj mam dla Was, krótką recenzję maski do włosów Dolce Latte. Jest to produkt profesjonalny, który jest dostępny w sklepach z kosmetykami do pielęgnacji włosów. Moja maska ma pojemność 1 litra, można jeszcze dostać ją w pojemności 250 ml. Za litrowe opakowanie zapłaciłam 18 zł, co nie jest zbyt dużą ceną jak na ten produkt. 



Konsystencja maski jest jakby budyniowa. Ma ona biały, lekko przeźroczysty kolor. Łatwo się ją wciera we włosy i delikatnie się pieni podczas aplikacji. Jeśli chodzi o zapach, jak dla mnie pachnie ślicznie, trochę mlekiem i kokosem. 
Na początku nie byłam do niej za bardzo przekonana, nie chciało mi się nakładać żadnej maski na włosy. Jednak po kilku użyciach nie wyobrażałam sobie, że mogłabym jej nie nałożyć ;) Używam szamponów oczyszczających i powodują one, że moje włosy są jakby szorstkie tuż po umyciu. Używam tej maski na połowę długości włosów, dzięki czemu nawilżam je, szczególnie końcówki, po tych mocnych szamponach. Po wysuszeniu włosy są miękkie, sypkie i bardzo ładnie pachną tą maską.


Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol (zmiękcza i wygładza skórę i włosy), Cetrimonium Chloride (Substancja kondycjonująca włosy: ułatwia rozczesywanie, zapobiega splątywaniu, nadaje połysk i wygładza włosy, wykazuje działanie antystatyczne, dzięki czemu zapobiega elektryzowaniu się włosów), Dipalmytoylethyl Hydroxyethylomonium Methisulfate (substancja zapobiegająca elektryzowaniu włosów i zmiękczająca włosy), Parfum, Phenoxyethanol (konserwant), Methyldibromo Glutaronitrile (konserwant), Hudroxypropyltrimonium Hydrolized Casein (białko), Citric Acid, Hydrolized Milk Protein (nawilża, zmiękcza i wygładza włosy), Methylchlorisothiazolinone (Substancja rozpuszczalna w wodzie. Bezpieczna dla środowiska - biodegradowalna; konserwant), Sodium Cocoyl Glutamate (substancja pochodzenia naturalnego;  Substancja myjaca), Methylisothiazolinone (substancja kosnerwująca).

Może nie ma jakiegoś przecudownego składu ale bardzo ją lubię. Dobrze działa na moje włosy i nie robi im krzywdy ;) 

A Wy miałyście tą maskę? ;) Jaką maskę lub odżywkę do włosów mi polecacie?;)

Pozdrawiam, Magda;)

niedziela, 11 maja 2014

Garden Sweet Pea

Hej !

Dzisiaj dla odmiany przychodzę do Was z moimi przemyśleniami na temat jednego z wosków z Yankee Candle. Jak wiecie trochę ich mam i powoli testuję każdy zapach, żeby móc Wam cokolwiek o nich opowiedzieć. W dzisiejszym poście bohaterem będzie wosk Garden Sweet Pea.


Na początku chciałabym zwrócić Waszą uwagę na piękny niebiesko-fioletowy kolor tego maleństwa. Jest on może odrobinę jaśniejszy niż na zdjęciu ale i tak wygląda prześlicznie, przynajmniej według mnie. Usłyszałam o tym zapachu pierwszy raz u Laury (RockGlamPrincess) na YT, gdy mówiła w jednym z filmików o swoich ulubionych zapachach z Yankee Candle. Nie byłam do niego do końca przekonana chociaż już jakiś czas temu był on numerem jeden na liście wosków, które chciałabym jeszcze wypróbować. 

"Pachnący groszek romantycznie pnący się po drewnianych, sielskich sztachetach ugiętego pod ciężarem mchu płotka to cudownie ciepły obrazek kojarzący się ze spokojnym życiem na cichej prowincji. A kiedy do tego rysunku dorzucimy dostojną frezję, dojrzałą, kusząca słodkim nektarem brzoskwinię, zapach gruszkowego miąższu i esencję wyciekającą wprost z kwiatów różanego drzewka – wtedy otrzymamy portret aromatu idealnego: przytulnego, kwiatowego, ogrodowego! Tak właśnie rysuje się kompozycja Garden Sweet Pea – kusząca mnogością składników cudem zamkniętych w małej, woskowej tarteletce."Goodies

Gdy tylko go powąchałam po raz pierwszy wiedziałam, że będzie jednym z moich ulubieńców na wiosnę i lato. Czuć w nim zarówno nuty kwiatowe jak i słodkie. Wyczuwam w nim coś jakby różowa guma Orbit ale ten zapach jest jednak bardzo "przytłumiony". Wystarczy kawałeczek wosku, żeby w całym moim pokoju pachniało. Zapach jest dość intensywny ale nie duszący
Zdecydowanie nie zawiodłam się na tym zapachu;) Polecam Wam go z całego serca, tym bardziej na tą porę roku ;)

Powiedzcie mi, czy chcecie posty o takiej tematyce na moim blogu, czy nie za bardzo lubicie je czytać? Chciałabym przez nie opisać Wam zapachy z Yankee, bo wiem, że sama miałam problem, przy wybieraniu wosków podczas dokonywania zamówień. Mam nadzieję, że trochę Wam pomagam poprzez te notki ;)

Na koniec chciałabym Wam jeszcze coś zapowiedzieć. Będąc w tematyce zapachów do domu złożyłam ostatnio zamówienie na tea lighty i woski Essences of Life z Fabryki Świec Light. Jestem już w trakcie ich testowania i za jakiś czas pojawi się na moim blogu post o nich. Miałyście może z nimi do czynienia?;)


Pozdrawiam, Magda ;)

czwartek, 8 maja 2014

Łupy z promocji !

Hej !

Tak jak zapowiadałam dzisiaj pojawi się post z kosmetykami, które udało mi się upolować na -49% promocji w Rossmanie i na -40% w Drogerii Natura.


DROGERIA NATURA











Zacznę od promocji w Naturze. Na początku zdecydowałam się na zakup kamuflażu z Catrice w najjaśniejszym kolorze, chciałam go już kupić wcześniej ale jakoś nie mogłam się do tego zebrać. Tym bardziej się cieszę, że kupiłam go na tej promocji ;) Wybrałam też dwa cienie : cień z Kobo w odcieniu 107 Rosy Coral, takiego koloru szukałam, o byłam ciekawa jak sprawdzi się na moich paznokciach oraz cień z Pierre Rene w odcieniu 89 Passion, połyskujący beżowo-złoty kolor. Jakiś czas później gdy wróciłam do Natury kupiłam jeszcze pomadkę w kremie z Essence w kolorze 07 Silky Red. Wybrałam też wodoodporny tusz z Essence Get Big Lashes. Miałam kiedyś tą wersję podstawową i była nawet okej ;)


ROSSMAN

Pierwszy tydzień. Twarz : podkłady, pudry, róże, korektory, bronzery, itp.



W tym tygodniu kupiłam tylko podkład z Rimmela Stay Matte w kolorze 091 Light ivory. Niestety ma on dużo różowych tonów, i jest trochę zbyt różowy jak dla mnie ale szukam czegoś z czym mogłabym go mieszać. Krycie ma bardzo dobre jednak na mojej przetłuszczającej się skórze nie daje bardzo długo zmatowienia nawet po przypudrowaniu. Zdecydowanie wolę od niego podkład City Matt z Lirene.

Drugi tydzień. Oczy : tusze, cienie, itp.




Z tej promocji skusiłam się na tusz do rzęs z Wibo Growing Lashes, słyszałam o nim bardzo dużo dobrego. Używałam go już dwa razy i jakoś średnio mi się sprawdził. Nie wiem, może muszę go dłużej potestować ;) Zdecydowałam się także na cień w kredce z Lovely, który ja używam do rozświetlania kącików wewnętrznych. Chciałam go kupić już wcześniej ale zdecydowałam, że poczekam na promocję. 

Trzeci tydzień. Usta i paznokcie.







W tym tygodniu poszalałam (przynajmniej jak na mnie), bo kupiłam aż 3 pomadki. Nigdy bym nie pomyślała, że kupię 3 pomadki na raz ;p Pierwsza to szminka z Rimmela z serii Moisture Renew w kolorze Let's Get Naked 705. Bardzo chciałam ją kupić i po nią pierwszą sięgnęłam na półkę. Drugą szminką, którą chciałam kupić była 715 Choco Cream z Maybelline. Dużo o niej słyszałam na YT i postanowiłam, że kupię sobie jedną pomadkę w typowym kolorze nude. Bardzo ładnie wygląda na ustach, co najważniejsze nie daje efektu korektora. Ostatnią pomadką była 10 z serii Kate od Rimmel. Kusił mnie taki ciemny kolor i dość ładnie wygląda na moich ustach ale muszę do niej dokupić konturówkę.
Jestem w szoku bo nie kupiłam żadnego lakieru do paznokci;p 

To by było na tyle. A Wy w którym tygodniu najbardziej poszalałyście? ;p


Pozdrawiam, Magda ;)

poniedziałek, 5 maja 2014

Kwietniowi ulubieńcy

Hej !

Może trochę późno ale przychodzę do Was dzisiaj z ulubieńcami kwietnia. Nie będzie tego zbyt dużo, bo ten miesiąc jakoś bardzo szybko mi zleciał i nawet nie zdążyłam sobie niczego konkretnego 'ulubić' ;p Przechodzę więc do rzeczy ;) Od razu przepraszam za jakość zdjęć, ale w ogóle nie mogłam złapać ładnego światła:(


KOSMETYKI KOLOROWE



Pierwszym produktem z kolorówki jest pomadka z Sephory, która podbija nasz kolor ust. Na początku nie myślałam, że będzie ona na prawdę tak działać ale przekonałam się. Jest to balsam, który po rozsmarowaniu na moich ustach daje bardzo ładny lekko różowy kolor. Konsystencję ma bardzo przyjemną i ślicznie pachnie ;) Kupiłam ją kiedyś na promocji z różem do policzków i nie wiem czy jest jeszcze dostępna.
Następna jest para tuszy do rzęs. W tamtym miesiącu także pokazywałam Wam dwa tusze i pośród nich również znalazł się The Rocket Volume wodoodporny. Jako pierwszego tuszu używałam w tamtym miesiącu Create Your Lashes z MySecret. Ma on bardzo fajną sylikonową szczoteczkę, z jednej strony o długich włoskach, a z drugiej o krótkich. Bardzo ładnie wydłuża i pogrubia rzęsy. Jest to bardzo ciekawa maskara, kosztuje ok. 14 zł więc według mnie warto ją wypróbować ;) Używam też tuszu wodoodpornego, ponieważ często łzawią mi oczy i jakoś muszę się z tym radzić. 


PIELĘGNACJA




W tej kategorii jako pierwszy chciałabym Wam pokazać peeling do ust, który zrobiłam sobie własnoręcznie według instrukcji RedLipstickMonster z YT. Wcześniej używałam peelingu do ust z cukru i miodu ale cukier bardzo opadał mi na dno pojemniczka i ciężko mi było go wyłowić. Dlatego zamiast miodu dodałam oliwy z oliwek i dodatkowo zapachu śmietankowego. Sprawdza się bardzo dobrze i używam go jak najczęściej mogę;p
Kolejny będzie peelingujący żel do ciała wygładzający z Venus. Dostałam go na otwarciu Rossmana w Galerii Olimp już jakiś czas temu ale dopiero w tym miesiącu zaczęłam go używać. Bardzo ładnie pachnie, nie ma jakichś bardzo mocnych drobinek, raczej takie delikatne. 
Nie wiem, czy ten zmywacz w z gąbką zalicza się do pielęgnacji ale powiedzmy, że tak. W tym miesiacu jakoś nie mogłam się zebrać, żeby kupić zmywacz do paznokci albo zapominałam o tym. Dlatego najczęściej sięgałam po ten właśnie kosmetyk. Błyskawicznie zmywa lakier niestety trochę wysusza okolice wokół paznokci... 

ZAPACH



W tym miesiącu zdecydowanie królował u mnie zapach Lilac Blossoms z Yankee Candle. Pachnie prześlicznie jak prawdziwe kwiaty bzu ;) Według mnie jest to idealny zapach na wiosenne dni i wieczory ;)


JEDZENIE


W tym miesiącu jakoś nie miałam żadnego ulubionego picia za to non stop jadłam buraczki z oliwą z oliwek i serem feta. Osoby, które ze mną przebywają codziennie chyba mają dość buraczków;p Gadałam o nich chyba całymi dniami. Uwielbiam to jedzenie, po prostu kocham ! ;) Jest  to bardzo proste do zrobienia. Wystarczy ugotować buraki, pokroić, polać oliwą i posypać serem ;)

INNE


W tym miesiącu zdecydowanie przypadły mi do gustu Rossmanowskie promocje ;) W środę lub w czwartek powinien pojawić się mega haul z promocyjnych zakupów ;) A Wy też się tak obkupiłyście? ;p

Tym pięknym akcentem kończę tego posta ;) A jakich Wy mieliście ulubieńców w kwietniu? Może miałyśmy coś wspólnego? ;p

Pozdrawiam, Magda ;)