czwartek, 19 czerwca 2014

Moja makijażowa rutyna ;)

Hej !

Widziałam na kanałach na YT wiele filmików z makijażową rutyną i postanowiłam, że wstawię takiego posta na swojego bloga. Chciałabym Wam jeszcze powiedzieć, że jestem już po sesji i posty będą się pojawiać (mam taką nadzieję) maksymalnie co 2-3 dni. Chciałabym się wreszcie wziąć za tego bloga ;) No ale przejdę już do tematu mojej codziennej makijażowej rutyny. 

TWARZ

 




Swój codzienny makijaż zaczynam od nałożenia podkładu, używam Lirene City Matt w odcieniu jasnym 203. Jak wiecie jest on na razie moim ulubieńcem, ale czaję się na Revlon Color Stay. Podkład ten ładnie rozprowadza się na twarzy, nie mam w tej chwili odpowiedniego pędzla więc nakładam go palcami. Nie ma mocnego krycia ale takie w sam raz.
Następnie kamuflażem z Catrice w odcieniu 010 Ivory zakrywam niedoskonałości, nakładam go też odrobinę pod oczy. Myślałam, że będzie za ciężki na te okolice ale sprawdza się bardzo dobrze. 
Do zmatowienia twarzy używam modyfikowanej skrobii kukurydzianej kupionej na Allegro za niewielką cenę. Mam to opakowanie od ponad pół roku i zostało mi ponad połowę. Jest ona w postaci białego proszku. 
Na koniec używam jeszcze bronzera z W7 Honolulu. Jest to chyba mój ulubiony bronzer jaki miałam okazję używać ;)

OCZY







Zanim przejdę do makijażu oczu wypełniam sobie lekko brwi tym jaśniejszym cieniem z zestawu Eybrow Stylist Set z Essence. Polecam Wam ten zestaw, wiem, że podobny jest też w Catrice.
Następnie na powieki nakładam bazę pod cienie z Hean Stay On Eyeshadow Base, która bardzo dobrze mi się sprawdza, ale nakładana sylikonową gąbeczką, bo palcem trochę dziwnie się roluje i robią się grudki.
Na bazę codziennie używam jasny cień z MySecret o numerku 510, jest to zwykły, matowy, cień w kolorze skóry. W załamaniu nakładam jasny brąz z paletki NYC albo, jakieś jasne cienie z MUA. Do tego dokładam ciemno brązowy cień z paletki MUA jeszcze w załamanie. 
Czasem używam matowego, czarnego cienia z MySecret nr. 505 do zagęszczenia linii rzęs. Bardzo fajnie się do tego sprawdza.
Później w wewnętrzne kąciki oczu nakładam cień w kredce z Lovely, a na linię wodną cielistą kredkę z MySecret.
Na koniec makijażu oczu rzęsy podkręcam zalotką z Pepco i tuszuję je najpierw mascarą z Lovely Curling Pump Up, a później wodoodpornym tuszem z Maybelline The Rocket Volume Express. Jest to moje ulubione połączenie na rzęsach.

USTA



Na usta nakładam najpierw pomadkę z Nivea Milk & Honey, która nawilża usta ale nie zostawia połysku. Dopiero na nią nakładam pomadkę, najczęściej jest to ta z Rimmel Moisture Renew w kolorze Let's Get Naked 705. 

Cały makijaż zajmuje mi od 10 do 30 minut jeżeli mam czas i chcę się dłużej pobawić na przykład dokładają jakieś inne cienie. Nie wiem jak Wy ale ja bardzo lubię się malować. Sprawia mi to ogromną przyjemność;)

A Wam jak długo zajmuje poranny makijaż? ;) I czy skończyłyście już szkołę/studia? ;)

Pozdrawiam, Magda;)

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Projekt denko #2

Hej !

Jak pewnie zauważyłyście po tytule dzisiaj będzie projekt denko ;) Bardzo ciężko mi się zebrać, żeby wstawić tego typu posty na swojego bloga (dlatego jest to dopiero druga odsłona). Ciężko mi się nastawić na używanie jakiejś konkretnej pielęgnacji dlatego te kosmetyki nie są u mnie zbyt szybko zużywane, czasem niektóre puste opakowania lądują w koszu zamiast w torebce do projektu denko - tak odruchowo. Ostatni projekt denko był aż 3 miesiące temu, ale postaram się robić takie posty regularnie... ;) Zostały mi jeszcze tylko 2 zaliczenia i 1 egzamin i nareszcie wakacje ;p No ale przejdźmy, do projektu denko :)



Jak widzicie i tak nie ma tu jakoś wybitnie dużo kosmetyków... przeważają chyba maseczki, których ostatnio bardzo często używałam. Kilka kosmetyków nie pojawiło się na zdjęciu wyżej ale będą wstawione przy omawianiu poszczególnych produktów.




Zacznę od pielęgnacji włosów. Udało mi się zużyć dwa szampony, jeden z Ziaji Szampon Intensywna Świeżość oraz Schfarzkopf Gliss Kur Ultimate Volume. Szampon z Ziaji sprawdzał się nawet okej ale o wiele bardziej wolę ten z Yves Rocher, o którym pisałam tutaj. Jeśli chodzi o ten z Gliss Kur, to bardzo fajnie zmiękczał moje włosy i dodawał im rzeczywiście trochę objętości.
Znalazła się tutaj też maska do włosów Dolce Latte, o której też był post na moim blogu. Jest ona dość wydajna przynajmniej jak dla mnie i fajnie nawilża moje włosy:)




Następna będzie pielęgnacja twarzy. Zużyłam żel Effaclar Duo, który bardzo fajnie sprawiał się na mojej twarzy. Nie wysuszał (moją twarz ciężko jest wysuszyć) i był wydajny. Jak zwykle pojawia się też płyn micelarny z BeBeauty i dodatkowo płatki kosmetyczne Maxi z Lilibe, których zużyłam więcej ale niestety opakowania zostały wyrzucone:( O wiele lepiej zmywa mi się makijaż jednym dużym płatkiem niż trzema małymi.



Zużyłam 4 lakiery do paznokci, a raczej dwa z nich mi pozasychały:(. Czarny lakier z Golden Rose miałam około roku i nawet nie da się go odkręcić... A zielony lakier z Safari miałam ponad 2 lata, więc przyszła na niego kolej do zaschnięcia. Zużyłam biały lakier z MySecret, minimalnie zostało na dole. Lakier nawierzchniowy z Essence została trochę w opakowaniu ale nie dało się jej już wyciągnąć. Jak wiecie bardzo go lubię i kupiłam go ponownie:)



Nadeszła też pora na mój ulubiony podkład z Lirene City Matt, którego kupiłam sobie następne opakowani, jednak na lato będzie za jasny i muszę znaleźć coś innego:(
Polecacie jakiś podkład na lato? Albo Krem BB? Mam skórę bardzo przetłuszczającą się i ciężko mi coś znaleźć :(




Teraz trochę o maseczkach. Moimi ulubionymi stały się jak widzicie maski z Montagne Jeunesse, zużyłam ich 4 różne rodzaje i są świetne! Musicie ich spróbować, szczególnie tą owocową:) Maseczki z Rival de Loop są u mnie w domu zawsze, są nawet okej, głównie peel off. Zużyłam też saszetkę z BioVaxu, która była super. Zmiękczyła moje włosy i sprawiła, że były bardzo sypkie i puszyste.

Próbowałyście jakiś z wymienionych wyżej produktów? Jak Wam się sprawdził?


Pozdrawiam, Magda ;)

czwartek, 5 czerwca 2014

Paradise Spice

Hej !

Ten post miał się pojawić kilka dni temu ale niestety za bardzo zaczęłam się uczyć i nie miałam chwili, żeby go napisać. Bardzo chciałam, żeby się jak najszybciej pojawił.  Mówiłyście, że lubicie woskowe posty, więc z przyjemnością je dla Was piszę :) Dzisiaj opowiem Wam trochę o wosku z Yankee Candle, Paradise Spice. Jest on jednym z moich kilku ulubionych zapachów z Yankee.


"Dojrzałe banany mocno zmiksowane z nasionkami słodkiej wanilii. Koktajl nie jest mdły! Wręcz odwrotnie – jest świeży, orzeźwiający, idealnie sprawdzający się podczas plażowania na rajskiej, egzotycznej wyspie. A wszystko przez to, że w jego gęstej, mięsistej strukturze znalazło się miejsce dla garści cynamonu wymieszanego z goździkami – korzennych, bardzo orientalnych i ożywiających całą miksturę wonią przypraw. Aromat koktajlu jest świeży i zaskakujący. Jego esencja zamknięta została w wosku Paradise Spice – sprawnie łączącym azjatycką egzotykę z tajemnicą wyrwaną wprost ze 
skrzyneczki skrywającej w swoim wnętrzu orientalne przyprawy." - Goodies

Kupiłam ten wosk jako jeden z pierwszych i od razu był to trafiony wybór. Według mnie jest to zapach typowo 'ciepły'. Ma w sobie bardzo wyczuwalną nutę banana i przypraw takich jak cynamon i anyż. Gdy zaczynam go wąchać trochę bardziej, czuję tam też wanilię. Ma wspólną nutę z zapachem Christmas Cookie. Jest to on intensywny ale nie za bardzo duszący. Pachnie mi nim w całym domu i zapach unosi się dość długo. 
Według mnie ten zapach spodoba się każdemu :) Zachęcam każdego z Was, jeśli chcecie kupić sobie woski lub świece, koniecznie powąchajcie ten zapach ;)

Co Wy o nim sądzicie? Miałyście go już?

Pozdrawiam, Magda:)